Jeden z zaprzyjaźnionych numizmatyków, który zbiera materiały do nowej publikacji zaproponował żebym wybrał się z nim w charakterze tłumacza do Muzeum Narodowego w Pradze. Zgodziłem się bez wahania uznając, że może to być dobra okazja żeby zobaczyć także coś z interesujących mnie tematów. Sukces był umiarkowany, ponieważ Praskie muzeum przechowuje inwentarze w stolicy, a zbiory numizmatyczne 270 km dalej w Kromieryżu. Dlatego poza zamówionymi wcześniej pamiątkami nie mogliśmy zobaczyć niczego więcej na miejscu. Udało mi się jednak przejrzeć inwentarze zespołu medali i orderów.
Jednym z nich był inwentarz kolekcji Václava Měřički. Jest on jednym z bardziej znanych kolekcjonerów orderów i odznaczeń w dawnym bloku komunistycznym. Uchodzi za autora pojęcia falerystyka, choć w książce Vladimira Považana pod tym samym tytułem znalazłem informację, że po raz pierwszy terminu tego użył Oldřich Pilc w 1937 roku. W Czechach cieszył się szerokim uznaniem, ale nie doczekał się swojej biografii na wikipedii. Po śmierci cały swój zbiór i bibliotekę przekazał Muzeum Narodowemu. Choć minęło już piętnaście lat od tego momentu zbiór i biblioteka nie zostały jeszcze opracowane w całości. Szczególnie zaskakujące jest to, że bibliotekarze muzeum nie tylko nie opracowali notatek Měřički, ale nawet nie wiedzą co się w nich znajduje.
Na szczęście zespół pamiątek związanych z Polską, jakie zgromadził Měřička jest już opracowany i kustosz potwierdził jego kompletność. Kwiatem tego zespołu jest medal Virtuti Militari z 1792 roku. Do zbioru Měřički trafił on w 1963 roku z innego zbioru budowanego w Pradze. W latach osiemdziesiątych XX wieku właściciel wycenił go na 5.000 koron Czechosłowackich. Trudno jest mi dzisiaj ocenić jaka była wtedy wartość nabywcza korony, ale w 1985 roku najwyższy drukowany nominał banknotu wynosił 1.000 koron, a krzyże Virtuti Militari z okresu międzywojennego wyceniał na 3.000 koron. To daje mi pewność, że przedstawiona wycena musiała być zaniżona. Co ciekawe, poza oryginalnym medalem Virtuti Militari w zbiorze znajduje się także kopia medalu, która została zakupiona w 1981 roku.
Drugim obiektem z kolekcji Měřički którego żałowałem, że nie miałem okazji zobaczyć, był niezidentyfikowany krzyż, którego opis wskazuje na order św. Stanisława z okresu Królestwa Polskiego przed powstaniem listopadowym. Ewentualnie może być to także jakieś dystynktorium kanoniczne. Zaskoczyło mnie, że Měřička nie poradził sobie z jego identyfikacją. Podzieliłem się tą uwagą z kustoszem który stwierdził, że w inwentarzu Měřički znajduje się wiele błędów wskazujących na to, że jego wiedza poszerzała się wraz z upływem czasu. Zaskoczyło mnie to, ponieważ inwentarz był wykonany z całą pewnością po 1981 roku, kiedy Měřička miał już 65 lat i sporo publikacji za sobą.
Potwierdzeniem powierzchowności jego wiedzy jest informacja w inwentarzu wskazująca, że krzyże orderu Virtuti Militari w okresie międzywojennym wykonywała Mennica Warszawska. Jeden z takich krzyży otrzymał w prezencie od mjr Mieczysława Wełny w 1954 roku razem z Krzyżem Walecznych oraz brązowym medalem Zasłużonym na polu chwały.
Łącznie obiektów pochodzących sprzed 1939 roku w kolekcji Měřički było około 15%, Sympatyczną ciekawostką jest order Odrodzenia Polski I klasy nadany w 1927 roku dla dr Františka Peroutka, ministra przemysłu, handlu i przedsiębiorczości – znów przez Měřičkę błędnie opisanego jako ministra finansów.
Reszta to pamiątki z okresu PRL i to w większości nie najwyższych lotów. Na ich tle wybija się pozłacany order budowniczego Polski ludowej. Około połowy wszystkich obiektów pochodzi z zakupów dokonywanych od jednej osoby z północnych Czech. Przewijają się także cztery nazwiska z Polski. Jedno z nich identyfikuję jako zbieracza, inny opisany jest jako pracownik ambasady Polskiej w Pradze. Jeden obiekt pozyskany był przez Měřičkę w 1977 roku w sklepie numizmatycznym w Warszawie.
Nawet medal Virtuti Militari z 1792 roku nie jest w stanie zatrzeć ogólnego wrażenia przypadkowości tego zbioru, komponowanego bez większej refleksji. Jestem przekonany, że Měřička brał to, co akurat było pod ręką i w dobrej cenie. Kustosz zespołu medali i orderów ma marzenie żeby ukazała się wielotomowa publikacja ze zbiorem Měřički. Jeśli zespoły dotyczące innych państw wyglądają podobnie do Polskiego, to nie wróżę tej serii wielkiego powodzenia.
* Ponieważ obiektów z kolekcji Měřički nie udało mi się zobaczyć, a tym bardziej uwiecznić na zdjęciach, ilustracją do wpisu jest zdjęcie korytarza z drzwiami do biur działu numizmatycznego.
Ostatnio na jednej z aukcji
Powstaje jednak szereg pytań. Dlaczego do wykonania pieczęci wykorzystano stosunkowo cienki i miękki kawałek metalu jakim jest srebrna moneta? Do wykonywania pieczęci najczęściej wykorzystywano mosiądz. Był on nie tylko twardszy ale także i tańszy. Dodatkowo jedną stronę monety trzeba było zeszlifować żeby rytować w niej wzór pieczęci. Wydaje się to mało rozsądne i prawdopodobne, ale nie niemożliwe.
Podczas niedawnej wizyty w Muzeum Historii Torunia, zlokalizowanym w
Przymierzając się do tego wpisu przypomniało mi się pewne zdarzenie z pobytu mojej babci w szpitalu. Leżała na sali w bardzo rozmowną panią, która intensywnie krytykowała ówczesne zmiany w prawie karnym. Uważała się za kompetentną w tej sprawie, ponieważ już od początku lat pięćdziesiątych miała być prokuratorem. U autorów zmian dopatrywała się złej woli a nie niewiedzy, ponieważ z jej doświadczenia wynikało, że nawet dwuletnia nauka pozwala porządnie nauczyć się prawa. Wtedy zrozumiałem, że mam do czynienia z absolwentką Centralnej Szkoły Prawniczej, czyli tzw. duraczówki. Był to dwuletni kurs prawniczy dla osób, które nie posiadały studiów prawniczych, ale ze względu na zaufanie jakim obdarzył je stalinowski wymiar sprawiedliwości, miały stać się jego elementem. Oskarżać lubi wydawać wyroki bez zbędnego zadawania pytań. Choć z punktu widzenia obecnych procedur doboru sędziów i prokuratorów wydaje się to pogwałceniem wszelkich gwarancji praworządności, to w latach czterdziestych i pięćdziesiątych XX wieku, aż tak bardzo nie dziwiło. Między innymi dlatego, że w wojskowym wymiarze sprawiedliwości poprzeczka była ustawiona jeszcze niżej.
Ciekawostkę stanowią dalsze symbole widoczne na zdjęciu wklejonym do akademickiego dowodu osobistego. Student – prokurator nosi koalicyjkę z odznaką strzelecką i państwową odznaką sportową. Z jednej strony są to odznaki, które formalnie nie świadczą o niczym więcej jak tylko sprawności sportowej. Z drugiej strony stanowią one element pewnej tożsamości, która była budowana przed wojną, a której po wojnie starano się wszelkimi sposobami zaprzeczyć. Dlatego afiszowanie się nimi mogło być źle odczytywane.
Oficerami dyplomowanymi w okresie międzywojennym oraz w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie byli Ci oficerowie, którzy ukończyli wyższe studia wojskowego. Kryterium to często utożsamiane jest z ukończeniem Wyższej Szkoły Wojskowej. Nic bardziej mylnego. W okresie międzywojennym funkcjonowało w Polsce przynajmniej kilka wyższych uczelni wojskowych. Poza wspomnianą już szkołą była to Wyższa Szkoła Intendentury, Wyższa Szkoła Lotnicza i Wyższa Szkoła Inżynierii. Tytułem oficera dyplomowanego mogli się posługiwać także absolwenci odpowiednich uczelni państw zaborczych i kursów legionowych. Nosili go także Polacy, absolwenci takich elitarnych szkół wojskowych zaprzyjaźnionych państw. Doskonałym przykładem jest liczne grono słuchaczy francuskiej École Supérieure de Guerre. Wreszcie otrzymali go także oficerowie po prostu wskazani odpowiednim rozkazem Ministra Spraw Wojskowych. Łatwo się domyślić, że ta intelektualna elita wojska wyróżniała się nie tylko swoją wiedzą, ale także oznakami.
Statystyki udostępniane przez Google pozwalają się dowiedzieć wielu ciekawych informacji na temat użytkowników strony internetowej. Jedną z nich są wyniki wyszukiwania, które doprowadziły czytelnika na stronę. Część pytań wpisywanych do przeglądarki jest bardzo ogólna, a część szczegółowa. Dlatego postanowiłem spróbować udzielić odpowiedzi na jedno z pytań skierowanych do wujka Googla. Być może osoba, które je zadała trafi jeszcze raz na moją stronę.
kompanie szkolne
szwadrony szkolne
Znacznie rzadziej noszony był typ drugi, przedstawiający dwie skrzyżowane szable otoczone wieńcem laurowym. Pomimo intensywnego zainteresowania tematem nie udało mi się dotrzeć do zachowanego egzemplarza tej oznaki, o którym był bym przekonany, że z pewnością jest oryginalny. Na rynku kolekcjonerskim pojawiają się jedynie prefabrykaty. Są to najczęściej wytłoczki w blasze, przed wycięciem. Jedynie ze względu na zachowany materiał ikonograficzny nie ulega wątpliwości, iż oznaka taka była noszona. Nieregulaminowa oznaka typu drugiego noszona była na kołnierzu zarówno na proporczykach pułkowych, jak i bez nich.
Order Orła Białego jest naszym najwyższym i najstarszym orderem, co daje mu niewątpliwy prestiż. Innym sposobem na podniesienie rangi orderu jest staranny dobór jego kawalerów. Czy dotyczy to także osób wyróżnionych Orderem Orła Białego? Warto sprawdzić jak kształtowało się to na przestrzeni przeszło trzystuletniej historii tego orderu.
Równolegle z działaniami zmierzającymi do utworzenia w ramach Dowództwa Szkół Jazdy Wojska Polskiego Oficerskiej Szkoły Jazdy, starano się o otworzenie Podoficerskiej Szkoły Jazdy i Szkoły Podchorążych Jazdy. Starania o szkołę podoficerską rozpoczęto już w połowie stycznia 1919 roku i planowano ją otworzyć w połowie lutego. Niestety ze względu na obiektywne trudności, a w szczególności problemy lokalowe, nie udało się zrealizować tych zamiarów. Co więcej, pod koniec lutego zrezygnowano z planów utworzenia Szkoły Podchorążych Jazdy. Ostatecznie szkołę udało się zorganizować na przełomie kwietnia i maja. Do szkoły przyjmowanych miało być po 4 szeregowych z każdego pułku ułanów i po 1 szeregowym z samodzielnych szwadronów. Po przybyciu do szkoły mieli być zorganizowani w dwa szwadrony szkolne. Czas trwania kursu oznaczono na 6 miesięcy. Najwyraźniej efekty nauki nie były zbyt pomyśle, ponieważ w połowie września 1919 roku utworzono 6 tygodniowy kurs dla absolwentów Podoficerskiej Szkoły Jazdy.
Oficerska Szkoła Jazdy nr 1 w Warszawie została zorganizowana na początku marca 1919 roku. Jej pierwszym dowódcą był powołany na to stanowisko od 10 marca, pułkownik Pożerski. Posiadał prawa przysługujące dowódcy pułku. Szkoła podlegała poprzez Dowództwo Szkół Jazdy Wojsk Polskich, Inspektoratowi Jazdy. Wszystkie decyzje personalne dotyczące kadry szkoły, ale także liczby uczniów, rozpoczęcia i zakończenia kursów należały więc do Inspektora Jazdy.
Na jednej z ostatnich aukcji domu aukcyjnego
Ostatnio jeden z domów aukcyjnych oferował solniczkę produkcji fabryki wyrobów platerowych Józefa Frageta w Warszawie. Wysoka na 6 cm. solniczka posiadała pojemnik o średnicy 8 cm., oparty na trzech orłach. Ku mojemu lekkiemu zdziwieniu została sprzedana za ceną wyższą od wywoławczej zaledwie o jedno przebicie. Dlaczego mnie to zdziwiło?
W kwietniu tego roku na allegro zakończyły się dwie aukcje emblematów oznaki adwokata z lat dwudziestych XX wieku. Jest to wyjątkowo piękny wyrób grawerski, który swoją elegancję zawdzięcza głównie doskonałemu projektowi orła, wieloczęściowemu wykonaniu i masywności. Niestety jest to także wyrób pokryty bardzo kiepskiej jakości emalią. Widziałem kilkadziesiąt egzemplarzy tej oznaki i każda z nich miała choćby minimalne braki lub odpryski emalii.
Przypuszczam, że głównym wabikiem były dwa słupki na rewersie. Wszystkie znane mi egzemplarze tej oznaki mocowane są na jeden słupek z nakrętką. Jestem przekonany, że tak samo było w tym przypadku. W moim przekonaniu odznaka była reperowana przez usunięcie pierwotnego słupka i zamocowanie dwóch nowych. Być może naprawa ta była wykonana jeszcze w latach dwudziestych przez adwokata, który nosił omawiany emblemat ale wcale nie wykluczam, że jest to naprawa wykonana kilkanaście lat temu. Nie mniej jednak jestem przekonany, że obecne mocowanie jest wtórne. Uwagę zwraca przeszlifowanie metalu na rewersie, które pokrywa się z miejscem dawnego słupka oraz miejscem mocowanie dwóch nowych słupków. Nietypowe są także plamy wokół słupków. Wyglądają jak zeszlifowane ślady po lutowaniu (?). Także zakrętki wykonane z monet austriackich nie pochodzą od grawera Stanisława Lipczyńskiego. Choć w jego pracach często widać ślady zbytecznej oszczędności to trzeba przyznać, że zakrętki miał bardzo ładne i zawsze z nich korzystał.
Dowodów na to, że oznaka ulegała jakiemuś poważniejszemu uszkodzeniu i była później konserwowana jest więcej. Jeszcze na rewersie, w dolnej jego części, widoczne są dwie charakterystyczne dziurki po zerwanych nitach. Jeszcze więcej widać na awersie. Na wstędze, w miejscach gdzie uszkodzona jest emalia, widać zabrudzenia i zieloną patynę. Jest to typowe dla tej oznaki. Zastanawia jednak, dlaczego emblemat nie jest brudny na całej swojej powierzchni, a orzeł pięknie się błyszczy? Podobna zielona patyna spotykana jest często takę na rewersie oznaki. Odpowiedź jest prosta, ponieważ został wyczyszczony. Oczywiście nie jest to nic szczególnie nagannego, jeśli brud zdecydowanie przeważa nad patyną. Przypuszczam jednak, że w tym wypadku chodziło o swoiste podrasowanie odznaki i “wyciągnięcie” żywszych kolorów.
Moje oczywiste zastrzeżenia budzi próba naprawiania oznaki, przez uzupełnienie czerwonej emalii w tle jasnym lakierem. W dodatku prace te zostały wykonane dość niechlujnie. Widać wyraźny kontrast między miejscem gdzie pierwotna emalia wykruszyła się (została wytłuczona) do metalu i przebija znacznie jaśniejsze tło. Resztki lakieru w formie zabrudzeń zostały na skrzydłach orła i wieńcu laurowym między dziobem, a prawym skrzydłem. W moim przekonaniu tak naprawiany egzemplarz należy uważać za podwójnie zniszczony. Raz przez typowe zdarzenia, dwa przez nieudolnego naprawiacza.
Służba topograficzna Wojska Polskiego II RP zbiera liczne i zasłużone komplementy, a słynne przedwojenne mapy sztabówki po dziś dzień uchodzą za wzór precyzji. Warto więc przypomnieć odznakę pamiątkową tych, którzy tą służbę tworzyli.
Wyróżnikiem poszczególnych etapów funkcjonowania szkolnictwa służby topograficznej była podległość szkół. Początkowo Vermesungsschule podlegała PSZ. W interesującym nas okresie na przełomie 1918 i 1919 roku szkoły topograficzne podległe były szefowi Sztabu Generalnego. Następnie przeniesiono szkołę pod skrzydła Instytutu Wojskowo Geograficznego. 11 października 1919 roku nowo powstałą Oficerską Szkołę Topografów ulokowano w wydziale drugim (topograficznym) IWG. Oficerska Szkoła Topografów posiadała osobną odznakę pamiątkową. Kształt jej działania i nazwa zmieniały się dwukrotnie. W 1925 roku przemianowano ją na Szkołę Służby Wojskowo-Geograficznej, a w 1929 roku na Szkołę Topografów.
Odznaka miała charakter pamiątkowy, czego dowodem był odpowiedni przepis statutu. Jednocześnie statut odmiennie określał nazwę odznaki. Początkowy pomysł by był to znak pamiątkowy dla słuchaczy Oficerskiej Szkoły Mierniczej, zastąpiono nazwą „odznaka honorowa oficerskiej Szkoły Mierniczej”. Podano więc prawidłową nazwę jednostki, traktując przymiotnik „oficerska” jak określenie typu szkoły, a nie człon jej nazwy. Miała być przyznawana oficerom Szkoły Mierniczej, którzy w niej służyli w okresie od 1 listopada 1918 do 1 listopada 1919 przez co najmniej pół roku. Prawo noszenia odznaki przyznawał specjalnie w tym celu powołany Komitet. Składał się on z przewodniczącego, sekretarza i członków. W tym celu dowództwo Oficerskiej Szkoły Topografów przekazało Komitetowi dokumentację dotyczącą Szkoły Mierniczej. Na jej podstawie wyselekcjonowano oficerów, którym przysługiwało prawo noszenia odznaki. Najprawdopodobniej nastąpiło tylko jedno jej nadanie. Pomimo tego Komitetu nie rozwiązano. Zajmował się on ewidencjonowaniem zagubionych odznak i pozbawianiem prawa noszenia odznaki oficerów karanych przez sądy powszechne i honorowe. Nie udało się niestety ustalić ilu członków wchodziło w skład Komitetu. Należy także dodać, że z mocy statutu odznakę otrzymali Szef i zastępca Szefa IWG. Otrzymał ją także Szef sekcji II IWG, czyli komendant Oficerskiej Szkoły Topografów, mjr Aleksander Karbowski. Dokładna całkowita liczba odznaczonych nie jest znana. Na podstawie źródeł można jedynie stwierdzić iż na pewno nadano więcej niż siedemdziesiąt, a zarazem mniej niż sto sześćdziesiąt odznak. Tak więc całkowita liczba nadań pozostaje niewielka. Wątpliwości może budzić pytanie, czy odznakę otrzymali także absolwenci kursów Wojskowej Szkoły Mierniczej z okresu Polskiej Siły Zbrojnej. W moim przekonaniu odznak im nie nadano. Dowodzi temu przypadek mjr Zwolińskiego (wtedy jeszcze w stopniu sierżanta), który ukończył oba kursy Vermesungsschule i odznaki nie otrzymał. Zgodnie z regulaminem odznaczeni mieli otrzymywać legitymacje. Nie udało się jednak potwierdzić, by zachował się choć jeden egzemplarz takiej legitymacji.
Choć spotykane są różne wykonania znaku można wyróżnić pewne typowe cechy. Znak wykonany jest z białego metalu. Sama konstrukcja odznaki jest trzyczęściowa. Podstawę stanowi tłoczony krzyż maltański. W dostępnych egzemplarzach zauważyć można, iż znak tłoczony był bardzo płytko. W efekcie granatowa emalia musiała być położona bardzo cienko. To w konsekwencji prowadziło do jej pękania na wielu zachowanych egzemplarzach. W centralnym punkcie krzyża umieszczony jest emaliowany globus z widoczną siatką kartograficzną. Na globusie widnieje data „1918”, odwołująca się do Wojskowej Szkoły Mierniczej, której tradycje kontynuowała Oficerska Szkoła Topografów. Być może w świadomości współczesnych traktowano je nawet jako jedną szkołę o zmienionej nazwie. Globus przymocowany jest do odznaki dwoma drucianymi nitami umieszczonymi pionowo nad i pod słupkiem. Ostatni element stanowi metalowy wieniec położony pod globusem, ale minimalnie na niego nachodzący. Jest on mocowany za pomocą trzech nitów drucianych. Dwa z nich umieszczone są poziomo z prawej i lewej strony słupka. Trzeci znajduje się pod dolnym nitem mocującym globu. Wedle statutu odznaka powinna posiadać na rewersie numer nadania, który zgodny byłby z numerem na legitymacji. W praktyce na odznakach numery te nie występują. Zastosowanie cienkiego metalu do jej wykonania uniemożliwiało wybicie numeru. Przypuszczam jednak, że powód zaniechania umieszczania numeru na rewersie musiał być inny. Znak mocowany był do munduru za pomocą słupka z zakrętką. Znanym producentem jest zakład grawerski J. Michrowskiego. Nie można jednak wykluczyć, że odznaka była produkowana także przez inne zakłady.
Początki Zegrzyńskiego ośrodka szkolenia łączności sięgają 1919 roku, kiedy to 13 września powołano do życia Obóz Wyszkolenia Oficerów Wojsk Łączności. Jednostka pod dowództwem ppor. Gustawa Bernaczka skupiała Kurs Aplikacyjny Służby Łączności, Szkołę Oficerską Wojsk Łączności z kursem telegraficznym i radiotelegraficzny, oraz Szkołę Podchorążych Wojsk Łączności. Niestety w warunkach prowadzonej ówcześnie wojny nie udało się w pełni rozwinąć działalności. Komendanta Bernaczka powołano do służby liniowej, a jego miejsce zastąpił mjr Stanisław Rymszewicz. Unormowanie sytuacji przyszło wraz z przejściem armii na etat pokojowy. W ramach zmian w strukturze szkolnictwa wojskowego 31 maja 1921 roku zmieniono nazwę ośrodka na Obóz Wyszkolenia Wojsk Łączności. W jego skład wchodziły dwie szkoły: Szkoła Podchorążych Wojsk Łączności i Centralna Szkoła Podoficerska Wojsk Łączności. Praktyka szybko i negatywnie zweryfikowała tą strukturę. Tak więc już w 1922 roku do obozu włączono kursy uzupełniające dla oficerów, a poprzednie dwie szkoły zmieniono w kompanię szkolną podchorążych rezerwy łączności i kompanię szkolną podoficerów. 10 kwietnia 1923 roku zmieniono nazwę ośrodka na Obóz Szkolny Wojsk Łączności. Mniej więcej w tym samym czasie dowództwo Obozu objął płk Andrzej Miączyński. W 1925 roku na bazie istniejących oddziałów utworzono kursy oficerskie, kompanię szkolną, kurs podchorążych rezerwy i kurs podoficerów zawodowych. Dodatkowo przy Obozie prowadzono kurs kobiecego personelu pomocniczego juzistek. W międzyczasie funkcje dowódców Obozu pełnili płk Emil Kaliński i ppłk Tadeusz Jawor.
Postanowienia regulaminu odnoszące się do wyglądu odznaki poddają pod wątpliwość, czy został on ostatecznie przyjęty w tym kształcie. Nie ulega bowiem wątpliwości, że wizerunek rewersu nie odpowiadał jego zapisom. Regulamin przewidywał, że odznakę stanowić będzie biały krzyż maltański. Jego ramiona pokryte miały być białą emalią i okolone złoconym brzegiem. W centralnej części krzyża znajdować miała się emaliowana na czarno tarcza ze złotymi inicjałami CWŁ, oznaczającymi Centrum Wyszkolenia Łączności. Tarcza ta okolona byłaby dwoma emaliowanymi obwódkami. Wewnętrzna miała mieć kolor chabrowy, a zewnętrzna czarny. Tak więc kolory emalii dobrano tak, aby nawiązywały do tradycyjnych barw łączności. Odznaki miały być produkowane w dwóch wersjach. Opisana powyżej i wykonana ze srebra miała być nadawana oficerom, a zapewne także osobom odznaczonym za szczególne zasługi dla Centrum lub Wojska Polskiego. Natomiast odznaki dla szeregowych miały być wykonane z białego metalu i pokryte farbami olejnymi zamiast emalii. Przyjęcie takiego rozwiązania wiązało się zapewne z wysokim kosztem wykonania, który ponoszony był przez odznaczonego. Obie odznaki miały mieć szerokość i wysokość 40 mm. Średnica tarczy z monogramem szkoły miała wynosić 15 mm. Także rewers odznaki miał być identyczny dla obu wersji wykonania. Regulamin przewidywał, że opatrzony on będzie numerem widocznym na legitymacji, nazwą kursu, oraz datami rozpoczęcia i zakończenia nauki. Jak wiadomo na podstawie zachowanych egzemplarzy, nie przyjęto proponowanych rozwiązań odnośnie rewersu. Z większą rezerwą należy odnieść się do przepisu regulaminu mówiącego o umieszczaniu adnotacji na rewersie odznaki wydanej w zastępstwo zagubionego egzemplarza. Regulamin mówi, że w takim przypadku odznakę z oznaczeniem duplikat. Odznakę taką wykonywano co prawda na koszt odznaczonego, choć na zamówienie Centrum. Nie udało się dotrzeć do żadnego egzemplarza potwierdzającego taką praktykę. Także wobec braku numeracji na odznakach, oznaczanie kolejnego egzemplarza nazwą duplikat wydaje się być bezcelowe. Nie są mi znane także egzemplarze wykonane z metalu i malowane. Być może zrezygnowano z niej na rzecz bardziej atrakcyjnej wizualnie odznaki emaliowanej. Odznaka mocowana jest na słupek z nakrętką.
Tak jak w przypadku większości odznak, przewidywano możliwość pozbawienia odznaczonego prawa do jej noszenia. Kompetencja taka przysługiwała Komendantowi CWŁ. Każdą swoją decyzję w tej sprawie musiał on jednak ogłosić w rozkazie dziennym szkoły. Odebrania prawa do noszenia odznaki mogło nastąpić w przypadku gdy odznaczony karany był sądownie za czyn hańbiący lub w innej dowolnej formie za dezercję lub samowolne oddalenie się. Tej samej restrykcji podlegali oficerowie wykluczeni z korpusu oficerskiego przez oficerski sąd honorowy. Szczególny tryb pozbawienia prawa do noszenia odznaki przewidziano dla osób odznaczonych za szczególne zasługi. Odznakę można było im odebrać w tylko w takim samym trybie w jakim im ją przyznano. Z tym jednak wyjątkiem, że uchwała ogólnego zebrania oficerów musiała być zatwierdzona przez dowódcę Okręgu Korpusu, a nie Komendanta CWŁ.