Z jednej strony nie planowałem na tej stronie recenzowania filmów, a z drugiej strony mogę pisać tutaj o czym zechcę. Dlatego umieszczam ten wpis na szybko, póki jestem pod pozytywnym wrażeniem obejrzanego właśnie “Piłsudskiego“. To co należy szczególnie docenić, także właśnie z punktu widzenia tematyki tej strony, to doskonała scenografia. Wnętrza i klimat przełomu XIX i XX wieku pod zaborami zostały w moim przekonaniu oddane z najwyższą starannością. Detale wystroju, szyldy, a nawet napisy na murach pozwalały poczuć klimat tamtej epoki. Widać, że w tą część filmu włożono wielki wysiłek. Chciałem nawet wymienić tutaj osoby które za to odpowiadały, ale wedle dostępnych w internecie informacji jest ich może nawet kilkadziesiąt. Bardzo udany był także pomysł na scenariusz, który przedstawia życie Józefa Piłsudskiego od 1901 roku do momentu wybuchu pierwszej Wojny Światowej. (Późniejsze sceny z 1918 roku traktuję w zasadzie już jako zakończenie filmu.) Dzięki temu widz otrzymuje film o tym okresie życia Piłsudskiego, którego praktycznie nie zna ze szkolnych podręczników. Tak więc przeciętny odbiorca nie ma uprzedzeń ani wyobrażeń na temat tego co powinien zobaczyć. Być może nawet dowie się czegoś nowego, czego wcześniej nie wiedział. Pomimo takiego zawężenia do zaledwie kilkunastu lat z życia bohatera, akcja filmu toczy się wartko i sam byłem zaskoczony kiedy się skończyło się zdefiniowane przez producenta 108 minut.
Film nie jest ani pomnikiem w tylu Józef Piłsudski wielkim człowiekiem był, ani modnym w ostatnim czasie sposobem na odbrązowienie pomnika. Autor scenariusza (Michał Rosa) po prostu napisał dobry film o ciekawej postaci. Dzięki któremu Piłsudski dla obecnej w kinie młodzieży nie musi być postacią z podręcznika, ale nośnikiem ciekawej historii. To nie łatwe zadanie w przypadku osoby tak mocno zaszufladkowanej jak Piłsudski. Podobnie na wysokości zadania stanął Borys Szyc, który w tym filmie nie jest Borysem Szycem tylko Piłsudskim. Nie umiem powiedzieć czy to dzięki charakteryzacji, czy dzięki grze aktorskiej, ale osobę wcielającą się główną postać byłem w stanie rozpoznać tylko po głosie. W tym miejscu powinienem wspomnieć o jedynym chyba niedociągnięciu jakie zwróciło moją uwagę, a więc o czystej polszczyźnie jaką posługiwał się główny bohater. Powszechnie wiadomo, że Józef Piłsudski pochodził z Wilna i kolokwialnie rzecz ujmując zaciągał. Doskonale słychać to na archiwalnym nagraniu jego przemówienia radiowego. Jego dostępność i wiedza o nim jest tak powszechna, że przypuszczam iż brak akcentu jest świadomym zabiegiem Borysa Szyca lub reżysera, który polecił mu z niego zrezygnować. Podsumowując, bardzo gorąco polecam wybranie się do kina na najnowszy film Michała Rosy.