Przeglądając jedną z archiwalnych aukcji numizmatycznych zauważyłem monetę z dobrze znanym każdemu Polakowi symbolem. Temat ten pozornie nie ma nic wspólnego ze świętami Bożego Narodzenia, ale jakimś dziwnym trafem metoda luźnych skojarzeń doprowadziła mnie do wątków związanych z początkami chrześcijaństwa. Jest oczywiste, że przedstawiona po prawej stronie moneta ma niewiele wspólnego z narodzinami Jezusa, a jeszcze mniej z symbolem Polski Walczącej. Została wybita w Bizancjum, za panowania cesarza bizantyńskiego Romana IV Diogenesa. Przypadało ono na lata 1067-1071. Zdecydowanie za późno, żeby pozostawać w bezpośrednim związku z narodzinami Chrystusa i jednocześnie za wcześnie, żeby przewidywać wybuch II Wojny Światowej i powstanie Armii Krajowej.
Przedstawiony na monecie piktogram interpretowany jest jako kotwica. To co różni go od możliwie prostego przedstawienia kotwicy i zbliża do późniejszego symbolu malowanego na ulicach wojennej Warszawy, to przechylone ku prawej stronie ucho zaczepu kotwicy. Jego wielkość jest przesadnie duża w stosunku do zaczepów występujących na prawdziwych kotwicach z tego okresu i jak zostało to wspomniane wcześniej, jest on nienaturalnie przechylony. Być może jest to interpretacja mincerza, a być może przypadek.
Jeśli był to celowy zabieg osoby która projektowała monetę, to szukając pomysłu na interpretację monety powinniśmy zmierzać w stronę skojarzeń ulokowanych wśród symboli, które mogły przyjść do głowy autorowi żyjącemu w Bizancjum nieco ponad tysiąc lat po narodzinach Jezusa. Takim który przychodzi mi do głowy jest jeden z pierwszych symboli Chrześcijaństwa, czyli Chi Rho. Jest to doskonale wszystkim znana grecka litera Rho (wyglądająca jak łacińska litera P) z nałożonym krzyżem św. Andrzeja. Można by to uznać za całkowicie luźne i dowolne skojarzenie nad którym pewnie sam przeszedł bym do porządku dziennego gdyby nie krzyżyk znajdujący się w zbiorach Metropolitan Museum of Art Specjaliści z nowojorskiego muzeum ocenili, że pochodzi z VI wieku lub jest późniejszy, a jednocześnie został wykonany w Bizancjum. W mojej ocenie stanowi on doskonałe połączenie prostoty stylu z ważną symboliką. Niewątpliwie jest też połączeniem symbolu Chi Rho i klasycznego krzyża. Nie bardzo potrafię sobie wyobrazić jaki miał być sposób jego noszenia przyjmując, że oba haczyki miały swoje znaczenie praktyczne.
Co jednak w tym wszystkim najważniejsze krzyż ten pokazuje, że grecka litera Rho była wykorzystywana w szerszym zakresie i mogła stanowić punkt odniesienia dla projektanta omawianej monety. Być może chciał on podkreślić związek panującego cesarza Romana IV Diogenesa lub Cesarstwa Bizantyńskiego jako takiego z religią Chrześcijańską.