Skip to content
  • kolekcjonowanie
    • o kolekcjonowaniu
    • aktualności
    • książki
    • blogi
  • pamiątki
    • ordery i odznaczenia
    • odznaki i oznaki
    • medale
    • dokumenty
    • pozostałe
  • Słowacja
    • Kežmarok
    • Polska – Słowacja
    • XIX wiek
  • o mnie
    • o stronie
    • czego szukam?
skelnik.pl

pamiątki

historia ukryta w przedmiotach

Articles from May 2019

Published 27 May 2019

Kolejna odznaka Dywizjonu Huzarów Śmierci

Ponieważ post na temat odznak Dywizjonu Huzarów Śmierci jest jednym z częściej odwiedzanych na mojej stronie, poczułem się w obowiązku poinformować o kolejnym egzemplarzu, który oferowany był na wczorajszej aukcji Gabinetu Numizmatycznego Damiana Marciniaka. Przy okazji pozwolę sobie na kilka słów komentarza na temat oferowanej odznaki. Po pierwsze należy wskazać, że jest ona tożsama pod względem wykonania z odznaką oferowaną przez Antykwariat Numizmatyczny Michała Niemczyka oraz odznaką po Stefanie Meyerze ps. “Larissa”. Skoro kreślę już podobieństwa to wypada zwrócić uwagę, że zarówno odznaka po S. Meyerze jak i odznaka z GNDM mają przetarcia srebrzenia na czaszce w tych samych miejscach. Wyraźnie wskazuje to, które miejsce były bardziej wyeksponowane na ocieranie się lub gorzej pokryte w procesie srebrzenia. Nie jest to jednak ten sam egzemplarz, co można z łatwością stwierdzić po lewym ramieniu krzyża, będącego podstawą odznaki. Widać na nim wyraźną nadlewkę białej emalii, wychodzącą poza przeznaczoną dla niej przestrzeń. To dobra wiadomość, świadcząca o pojawieniu się nowego egzemplarza odznaki na rynku kolekcjonerskim.

Oczywiście ciekawiło mnie jak pojawienie się takiego “nowego” egzemplarza wpłynie na osiągniętą przez niego na aukcji cenę. Szczególnie, że osób skłonnych płacić 8.000 – 12.000 zł. za odznakę nie ma w Polsce znów aż tak wiele. Trzeba przyznać, że oddział miał bardzo efektowną nazwę i był formacją kawaleryjską, ale jego sukcesy były delikatnie rzecz ujmując ograniczone. Odznaka zaprojektowana jest efektownie i musi działać na wyobraźnię, ale wykonanie już nie zachwyca. Wyraźnie widać, że środki zgromadzone przez nakładcę były niewielkie. Gustaw Sosnowski może nie należał go warszawskiej czołówki grawerów, ale z całą pewnością umiał wykonać odznaki o wiele lepsze niż ta. Nie było więc oczywiste ile osób zainteresuje się taką odznaką. Szczególnie, że rynek jest obecnie dość płytki i wszyscy zainteresowani i skłonni wydać większe pieniądze, już taką odznakę mają. Być może z tych powodów aukcja rozpoczęła się od złotówki. Przynajmniej tak mi się wydawało. Przygotowując ten post z ponad miesięcznym wyprzedzeniem obstawiłem, że aukcja zakończy się na poziomie 6.000 – 8.000 zł. + prowizja domu aukcyjnego. Poza wymienionymi wyżej argumentami brałem jeszcze pod uwagę czarną materiałową podkładkę, która dołączona jest do odznaki i wygląda na oryginalną z epoki. Jest to sympatyczny dodatek, który zawsze może skłonić do podniesienia ręki o jedno przebicie więcej niż się wcześniej planowało. Poza tym podkładka zachowała w doskonałym stanie srebrzenie na rewersie odznaki. Dodajmy, że dzięki dobremu zdjęciu zrobionemu pod kątem, dom aukcyjny pokazał pięknie wypukłość całej kompozycji. To także mogło w minimalnym stopniu wpłynąć na lepszą cenę. Z drugiej strony uważałem, że na ten moment odznaka nie ma potencjału. Okazało się jednak, że już na kilka dni przed aukcją było trzech licytujących, a najwyższa oferowana kwota przebiła moje szacunki i wynosiła 9.000 zł. Trzeba było się pogodzić z błędnością moich założeń. Na dwa dni przed aukcją ci sami licytujący podbili cenę już do 13.000 zł., by ostatecznie w dniu aukcji zakończyć ją kwotą 20.000 zł. + prowizja domu aukcyjnego, czyli łącznie 23.000 zł. To bardzo wysoka kwota jak na przedwojenną odznakę pamiątkową. W moim odczuciu, być może tak samo błędnym jak wcześniejsze dywagacje dotyczące ceny, przynajmniej dwie osoby poniosły emocje. Świadczy o tym fakt, że aukcja rozegrała się między trzeba, a być może faktycznie tylko dwoma licytującymi. Cena sprzedaży wyraźnie odstaje od poprzednich wyników i oparła się na psychologicznej granicy, jaką bez wątpienia jest okrągła kwota 20.000 zł. Pozostaje tylko pogratulować sprzedającemu. Kupującemu także, skoro tak bardzo mu zależało.

Published 17 May 2019

Medal nagrodowy na święto Orderu Orła Białego z 1749 roku tylko, że późniejszy.

W poprzednią sobotę 4 maja 2019 roku licytowany był pięknie zaprojektowany i doskonale zachowany medal nagrodowy ustanowiony na święto Orderu Orła Białego. Jak widać na sąsiednim zdjęciu medal miał pochodzić z 1749 roku. Jest to o tyle istotne, że co roku wykonywany był nowy stempel rewersu z nową datą. Projekt pozostał ten sam i jedyną zmienną była data pod dolnym odcinkiem. Jest to o tyle ciekawe, że medale tłoczono w średnim rocznym nakładzie ok. 70 sztuk. Tak więc można przyjąć, że stopień zniszczenia stempla nie usprawiedliwiał wykonywanie co roku nowego egzemplarza. Natomiast datę można było grawerować lub zwyczajnie pominąć. Tak by było taniej, ale w końcu król się bawi, złotem płaci. Właśnie. Skoro płaci złotem i jak w przypadku tego medalu także srebrem, to dlaczego prezentowany i licytowany jednocześnie medal, odbity był w brązie? Tym bardziej, że z zachowanej i cytowanej przez Annę Szczecinę-Berkan dokumentacji wynika, że w 1749 roku wybito w Dreźnie na zamówienie króla zaledwie 9 medali złotych i 56 srebrnych. Z jednej strony był to najniższy roczny nakład medali, a z drugiej strony nigdy oficjalne zamówienie nie opiewało na medale brązowe.

Odpowiedź na pytanie dotyczące medalu znajduje się także we wspomnianym tekście Anny Szczęsnej-Berkan pod niewiele mówiącym tytułem “Medale nagrodowe“, ale zamieszczonym w fundamentalnej pracy na temat orderu Orła Białego, czyli “Za Ojczyznę i Naród – 300 lat orderu Orła Białego“. Wśród wielu pięknych ilustracji umieszczonych w tej książce, pod pozycją 73 widnieje fotografia zachowanego w archiwum stempli gabinetu numizmatycznego Staatliche Kunstsammlungen w Dreźnie matryca awersu medalu z wizerunkiem Augusta III Sasa. Natomiast ilustracja numer 80 prezentuje rewers medalu dla rocznika 1749. Co w moim przekonaniu oznacza, że już późniejszych latach wykonano odbitki tego medalu w brązie. To także tłumaczy doskonały stan zachowania prezentowanego medalu, który przypuszczalnie wykonany był na potrzeby kolekcjonerskie, a w konsekwencji przechowywany w sposób ograniczający ryzyko jakiegokolwiek uszkodzenia. Choć medal jest późniejszą, przypuszczalnie XIX-wieczną odbitką z oryginalnych stempli, a nie oryginałem, osiągnął cenę 1.200 euro, która dopiero została powiększona o prowizję domu aukcyjnego w wysokości 23%. Czyli ostateczna cena to 1.476 euro, czyli wedle kursu średniego na dzień przygotowania postu ok. 6.350 zł. To więcej niż cena wywoławcza podobnego srebrnego medalu z 1752 roku, który nie znalazł zainteresowania na ostatniej aukcji Warszawskiego Centrum Numizmatycznego. Bez pudła można przypuszczać, że brązowy medal licytowany był ostro ze względu na wyśmienity stan zachowania pomimo, że nie był egzemplarzem oryginalnym. Być może także licytujący nie mieli pojęcia, że walczą o egzemplarz wtórnie wybity i z braku znajomości odpowiedniej literatury przyjęli, że medale wręczano w klasycznej trójstopniowej skali.

Published 10 May 2019

Szwoleżer Gwardii Cesarza Napoleona na zdjęciu

Kilka lat temu nudząc się na lotnisku w Beauvais sięgnąłem po jeden z magazynów stojących na wystawie kiosku. Przewertowałem go i z zaskoczenia w pierwszym momencie nie uwierzyłem w to co zobaczyłem. W środku znajdowało się XIX wieczne zdjęcie Szwoleżera Gwardii i innych oficerów epoki napoleońskiej. Zdziwienie wynikało z oczywistego faktu, że w tamtym czasie nie było aparatów fotograficznych. Z drugiej strony mundury intuicyjnie nie wyglądały mi na kostiumy. Były zbyt dobrze dopracowane w szczegółach. Dopiero po chwili zaważyłem na piersiach kilku sportretowanych medal św. Heleny. Odznaczenie wręczane w weteranom wojen napoleońskich w latach 1791-1815. Z tym, że ustanowione dopiero w 1857 roku. To już porządkowało sytuację. W tamtym czasie aparaty fotograficzne już były. Pełnego rozwiązania zagadki nie przyniósł nawet artykuł, który inspirowany był tymi zdjęciami. Najprawdopodobniej były one wykonane w dniu 5 maja 1858 roku, a więc w rocznicę śmierci Napoleona Bonaparte. Rocznice śmierci Cesarza były dniem kiedy weterani zwyczajowo spotykali się, żeby uczcić jego pamięć. Najwyraźniej jedno z tych spotkań uwiecznione zostało przez anonimowego fotografa. Jeśli się nad tym zastanowić, to wydaj się aż dziwne dlaczego nikt inny nie wpadł na taki pomysł. Epoka napoleońska i pamięć o niej miały w XIX wiecznej Francji spor znaczenie. Mundury tamtego czasu były bardzo ciekawe i ze względu na liczebność armii bardzo różnorodne. Z drugiej strony pod koniec lat 50-tych XIX wieku weteranów wojen napoleońskich musiało być z roku na rok coraz mniej. Być może w tamtym czasie mundury i inne pamiątki militarne epoki I Cesarstwa były na tyle popularne, że nikt nie widział potrzeby ich dokumentowania i chęć uwiecznienia ich za pomocą nowego medium jakim była fotografia nie wydawała się tak naturalna jak dzisiaj. Całość zdjęć stanowi element kolekcji Anny S.K. Brown, które zostały ofiarowane Brown University w Rhode Island.

Z wszystkich zdjęć najbardziej zelektryzowało mnie oczywiście zdjęcie Szwoleżera Gwardii Napoleona. Niestety z opisu wynikało, że widać na nim oficera 2 Pułku Szwoleżerów Gwardii (czyli tzw. czerwonych szwoleżerów) o nazwisku Verlinde, a nie 1 Pułku Szwoleżerów Gwardii (czyli tzw. szwoleżerów polskich). Nie umniejsza to jednak wartości historycznej prezentowanego niżej materiału. Widać na nim nie tylko mundury, ale także elementy uzbrojenia i wyposażenia. Atutem zdjęć studyjnych jest właśnie doskonała widoczność detali. Poza tym jest to jedna z niewielu okazji żeby zobaczyć mundury kompletne, a nie tylko poszczególne ich elementy. Oczywiście można by sobie życzyć aby zdjęcia zostały udostępnione w lepszej rozdzielczości, ale za to już pewnie trzeba by zapłacić. Dlatego póki co pozwoliłem sobie zaprezentować skany widoczne poniżej.

Published 3 May 2019

Wiwat majowa jutrzenko!

Święto narodowe na upamiętnienie konstytucji 3 maja przypada w tym roku w piątek, czyli dzień zwyczajowej publikacji wpisu na stronie. Z jednej strony powinienem świętować i czuć się zwolniony z pisania. Z drugiej strony, być może powinienem umieścić jakiś obszerny wpis nawiązujący do święta. Ostatecznie zdecydowałem się z lenistwa odesłać czytelników do notatki Mirosławy Pałaszewskiej i Olgi Świerzewskiej w czasopiśmie “Niepodległość i Pamięć” nr 16 z 2000 roku pod tytułem “Pamiątki związane z rocznicami Konstytucji 3 Maja w zbiorach Muzeum Niepodległości“. Z przedstawionego tam zestawienia widać jak żywa była tradycja honorowania kolejnych rocznic konstytucji w XIX wieku i w pierwszej połowie XX wieku. W zasadzie sami możemy się dzisiaj zawstydzić. Wspominam o tym także w nawiązaniu do wpisu z zeszłego tygodnia, ponieważ zbieranie pamiątek rocznicy 3-majowych jest w mojej ocenie doskonałym tematem kolekcjonerskim. Niezliczone żetony, medaliki i blaszki pamiątkowe można z łatwością pozyskać nawet po kilkadziesiąt złotych za sztukę. Dalszy prób to kwoty rzędu 100-300 zł. Relatywnie niewiele obiektów jest droższych. Dlatego temat ten jest idealny dla kogoś kto chce pozyskiwać nowe obiekty w miarę regularnie bez konieczności czynienia dużego nakładu finansowego. Trzeba też zaznaczyć, że nie ma pełnego katalogu tego typu pamiątek, więc zostaje jeszcze sporo kolekcjonerskiej satysfakcji odkrywania.

Search for:

Najnowsze wpisy

  • Brzydkie kaczątko
  • Szczęśliwy numerek
  • Virtuti Militari Spink and Son – skoro mleko już się rozlało
  • Wystawa w 230. rocznicę ustanowienia orderu Virtuti Militari
  • Oznaka funkcjonariuszy więzienia w Barczewie

Najnowsze komentarze

  • Wąsowicz Ireneusz on Kolekcja czy też zbiór Zygmunta Stankiewicza
  • Na naszej Aukcji X – Falerystyka | on Odznaka pamiątkowa Szkoły Podchorążych Piechoty
  • Jakub on Znaczek III Zjazdu Prawników Czechosłowackich w Bratysławie 1930
  • Homepage on Virtuti Militari Cross by Picchiani and Barlacchi
  • My Homepage on medal Konarskiego – historia kołem się toczy

Archiwum wpisów

  • January 2023 (1)
  • September 2022 (2)
  • August 2022 (4)
  • July 2022 (3)
  • June 2022 (1)
  • February 2022 (2)
  • January 2022 (4)
  • December 2021 (3)
  • November 2021 (1)
  • April 2021 (3)
  • February 2021 (1)
  • January 2021 (3)
  • September 2020 (1)
  • June 2020 (4)
  • May 2020 (5)
  • April 2020 (6)
  • March 2020 (4)
  • February 2020 (1)
  • January 2020 (3)
  • December 2019 (1)
  • November 2019 (1)
  • October 2019 (3)
  • September 2019 (4)
  • August 2019 (1)
  • July 2019 (2)
  • May 2019 (4)
  • April 2019 (3)
  • March 2019 (2)
  • February 2019 (2)
  • December 2018 (2)
  • July 2018 (3)
  • June 2018 (3)
  • May 2018 (4)
  • April 2018 (6)
  • March 2018 (5)
  • February 2018 (5)
  • January 2018 (5)
  • December 2017 (4)
  • November 2017 (5)
  • October 2017 (6)
  • September 2017 (6)
  • August 2017 (4)
  • July 2017 (3)
  • June 2017 (9)
  • May 2017 (1)
  • April 2017 (1)
  • January 2017 (4)
  • December 2016 (6)
  • November 2016 (4)
  • October 2016 (1)
  • September 2016 (2)
  • August 2016 (1)
  • July 2016 (7)
  • May 2016 (6)
  • April 2016 (7)
  • March 2016 (12)
Copyright © 2023 Julian M. Skelnik. All rights reserved.