Skip to content
  • kolekcjonowanie
    • o kolekcjonowaniu
    • aktualności
    • książki
    • blogi
  • pamiątki
    • ordery i odznaczenia
    • odznaki i oznaki
    • medale
    • dokumenty
    • pozostałe
  • Słowacja
    • Kežmarok
    • Polska – Słowacja
    • XIX wiek
  • o mnie
    • o stronie
    • czego szukam?
skelnik.pl

pamiątki

historia ukryta w przedmiotach

Articles from February 2018

Published 23 February 2018

Medal Wzrostowi Rękodzieł plagiatem?

Opisywałem swego czasu falsyfikat medalu z dewizą Wzrostowi Rękodzieł, który został wykonany na wzór i podobieństwo pierwotnego medalu. Okazuje się jednak, że do pewnego stopnia można kwestionować także oryginalność artystyczną pierwowzoru. Na rewersie medalu widoczny jest kartusz z przywołaną wcześniej dewizą. Pod nim Polonia z rogiem obfitości oparta o tarczę na której widoczny jest orzeł. Prawą ręką wskazuje na słońce wschodzące za wzgórzem, pod którym posadowiony jest budynek. Na pierwszym planie widać różne przedmioty symbolizujące poszczególne rzemiosła. Dolna część pola rewersu odcięta jest cięciwą, poniżej której znajduje się data pierwszej wystawy. Ta strona medalu rytowana była przez medaliera Mennicy Warszawskiej Karola Baerenda, którego inicjał dyskretnie schowany jest nad prawnym końcu cięciwy dzielącej pole rewersu. Późniejsza wersja tej strony medalu, charakteryzująca się przede wszystkim brakiem daty pod cięciwą, rytowana była już przez Gotfryda Majnerta. Zmiana autora rewersu związana była prawdopodobnie ze śmiercią pierwszego z wymienionych medalierów.

Początkowo sądziłem, że wzór rewersu inspirowany był wcześniejszym medalem autorstwa Ksawerego Stuckharta wybitym na otwarcie huty Aleksandra I w Białogonach. Rewers tego medalu przedstawia kartusz z dewizą “I kruszcom Polski zajaśniało słońce”. Pod nim znajduje się słońce wschodzące za wzgórzem. Na pierwszym planie widoczny jest budynek huty, pod którym część pola odcięta jest cięciwą. W tym miejscu widoczny jest napis “Huta Aleksandra w Białogonach 1817”. Nawiązanie wydawało mi się bardzo czytelne.

Tak było aż do końca stycznia tego roku, kiedy na aukcji u Kuenkera zobaczyłem medal upamiętniający podpisanie deklaracji z Pilnitz w sierpniu 1791 roku. Co prawda znałem go wcześniej, ponieważ spotkanie w Pilnitz dotyczyło między innymi spraw polskich i w związku z tym medal włączany jest do kategorii medali związanych z Polską, ale nigdy wcześniej nie skojarzyłem go z trzydzieści lat późniejszym medalem dotyczącym wystaw rzemiosła i rękodzieła. Dopiero teraz zauważyłem uderzające podobieństwo. Kompozycja została przez Karola Baerenda niemal dosłownie przeniesiona z wcześniejszego medalu. Szczególnie uderzające jest podobieństwo pierwszoplanowej postaci. Swego czasu rozmawiałem z jednym ze znajomych kolekcjonerów na temat korony umieszczonej na głowie Polonii. Z rozmiaru i jakości rysunku korony wnioskował on, że być może był to element dodany na późniejszym etapie projektowanie kompozycji rewersu. Jeśli spojrzy się na pierwowzór medalu to wyraźnie widać, że korona od samego początku miała być mała. Jej nieporadność raczej należy wiązać z brakiem umiejętności warszawskiego medaliera. Na niedostatki w tym względzie wskazuje także twarz i przykrótka prawa ręka postaci. Reputację autora ratuje jedynie pięknie wykonany orzeł na tarczy.

 

 

 

Published 16 February 2018

Uwagi o liście osób odznaczonych “Parasolem”

Jedną z ciekawszych i bardziej symbolicznych odznak pamiątkowych z okresu poprzedzającego wybuch drugiej Wojny Światowej jest tak zwany “Parasol”. Odznaka zyskała takie określenie ze względu na charakterystyczny kształt ośmioramiennej gwiazdy umieszczonej w jej centralnym punkcie. Wygląda on jak otwarty parasol postrzegany z lotu ptaka. Inna brzmiąca oficjalnie nazwa to znaczek oficerski Związków Strzeleckich. Nazwa ta ewoluowała w późniejszym okresie ze znaczka do bardziej poważnie brzmiącego znaku. Wydaje się, że ustalenie listy osób uprawnionych do jego noszenia powinno być proste, właśnie ze względu na znaczenie jakie posiadał sam znak. Był swego rodzaju symbolem legionowego szlachectwa, a przynajmniej musiał być niewątpliwym powodem do dumy.

Dlatego zaskoczyło mnie, że tak trudno dziś jednoznacznie określić listę osób odznaczonych „Parasolem”. Wacław Lipiński podaje za nieoznaczonymi dokumentami Archiwum Wojskowego Biura Historycznego 66 nazwisk. Według jego relacji list składa się z nazwisk osób, które Józef Piłsudski miał wyróżnić znakiem jako Komendant Główny Polskich Drużyn Strzeleckich.

Barzykowski Zbigniew
Biernacki Stefan
Biernacki Wacław
Biłyk Alfred
Brzezina Ottokar
Burhardt Stanisław
Dunin Roman
Endel Leopold
Fabrycy Kazimierz
Fleszar Albin
Furgalski Tadeusz
Gąsiorowski Janusz
Głuchowski Janusz
Górski Jan
Grudziński Franciszek
Iwanicki Jan
Januszajtis Marjan
Jarnuszkiewicz Czesław
Jaworowski Rajmund
Karwacki Zygmunt
Kasprzycki Tadeusz
Kelm-Koperczyński Juljan
Kędzierski Władysław
Koc Adam
Kossakowski Tadeusz
Krynicki Stanisław
Kuczyński Zygmunt
Kukiel Marjan
Kunc Bogusław
Łuczyński Aleksander
Łukoski-Orlik
Machajski Mieczysław
Machowicz Stanisław
Monasterski Tadeusz
Nehring Aleksy
Neugebauer Mieczysław
Ołdakowski Jerzy
Ostrowski Antoni
Piątek-Herwin Kazimierz
Piskor Tadeusz
Prażmowski-Belina Władysław
Protasewicz Leon
Prystor Aleksander
Przyjałkowski Zdzisław
Raczyński Włodzimierz
Rybka Józef
Rydz-Śmigły Edward
Skwarczyński Stanisław
Sladki Jerzy
Słoniowski Modest
Sosabowski Stanisław
Sosnkowski Kazimierz
Stachiewicz Juljan
Stokowski Stefan
Tarczyński Tadeusz
Tessaro Stanisław
Tokarzewski Michał
Tomaszewski Aleksander
Trojanowski Mieczysław
Warski Ryszard
Wieczorkiewicz Wacław
Wilczyński Józef
Wilk Władysław
Zamorski Kordjan
Zwierzyński Stanisław
Żuliński Tadeusz

Panteon Polski nr 46/47 z 1928 roku podaje, że znak otrzymało 60 osób. W tym 34 wywodziły się ze Związku Strzeleckiego, a 26 z Drużyn Strzeleckich. Jednocześnie cytuje rozkaz oficerski z 25 lipca 1916 roku, w którym przedstawione są nazwiska osób odznaczonych w ramach Drużyn Strzeleckich. Pokrywają się one w większości z listą W. Lipińskiego, uzupełniając ją o nazwisko Mieczysława Hachajskiego oraz Michała Żymierskiego. Pominięcie tego drugiego można tłumaczyć jego degradacją.

Z całą jednak pewnością, nawet po uzupełnieniu lista ta nie jest pełna. Dowodzi temu zachowany materiał ikonograficzny. Znak widoczny jest na przedwojennych zdjęciach oficerów nie wymienionych na powyższej liście. Jego znaczenie i rozpoznawalność były na tyle duże, że jego nadużywanie było by łatwo zauważone. Poza tym trzeba pamiętać, że znam miał przysługiwać osobom, które uzyskały stopień oficerski na kursach Związku Walki Czynnej i Polskich Drużyn Strzeleckich. Jeśli prześledzimy listę absolwentów kursu wyższego szkoły ZWC zauważymy przynajmniej piętnaście nazwisk, których brak na liście W. Lipińskiego.

Bałaban Romuald
Dłużniakiewicz Janusz
Dobaczewski Eugenjusz
Grot Leon
Gruegel Bolesław
Grzybowski
Jarząbkiewicz Leon
Krotke Gustaw
Lelek Stefan
Możdżeń Kazimierz
Paszkowski Henryk
Sikorski Władysław
Skwarczyński Adam
Sulkiewicz Michał
Wiśniewski Józef

Przedstawiona lista była by zapewne dłuższa gdyby udało się rozszyfrować pseułdonimy 12 absolwentów, których prawdziwej tożsamości nie udało mi się ustalić. Nie udało mi się także dotrzeć do listy absolwentów pozostałych kursów wyższych. Można przyjąć, że one także uzupełniały by listę uprawnionych do otrzymania znaku.

Na podstawie zachowanych zdjęć stwierdzić można, że znak nosił także płk Henryk Bagiński. Był on instruktorem szkoły podchorążych Polskich Drużyn Strzeleckich, a później komendantem okręgu lwowskiego PDS. Jego prawo do noszenia znaku raczej nie było kwestionowane, skoro nosił go przy mundurze przez cały okres służby w okresie międzywojennym oraz w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie. W konsekwencji można postawić hipotezę, że znak przysługiwał także innym instruktorom szkoły podchorążych PDS. Patrząc na ten krąg (przypuszczalnie) uprawnionych, należy zwrócić uwagę, że Janusz Gąsiorowski, Marjan Januszajtis, oraz Mieczysław Naugebauer znajdują się na liście W. Lipińskiego. Pozostałe nazwiska poza Henrykiem Bagińskim ustalone na podstawie tego klucza to Bolesław Biskupski i Kazimierz Kreiter. Gdyby jednak przyjąć, że Henryk Bagiński otrzymał znak ze względu na to, że był komendantem okręgu lwowskiego PDS, to obok niego otrzymał by go jeszcze Juliusz Ulrych. W takim wypadku znak niekoniecznie przysługiwał by Biskupskiemu i Kreiter.

W swojej pracy doktorskiej A. Wojtaszek podaje biogram gen. Mieczysława Dąbkowskiego informując w nim, że był on odznaczony „odznaką oficerską >>parasol<<”. Informacji tej zdają się nie potwierdzać zachowany materiał ikonograficzny. Nie udało mi się bowiem dotrzeć do zdjęć gen. Dąbkowskiego ze znakiem przypiętym do munduru. Należy jednak zaznaczyć, że były to zdjęcia z okresu drugiej połowy lat dwudziestych i późniejsze, kiedy noszenie znaku nie było tak popularne. Należy też zaznaczyć, że informacje o przyznaniu znaku „Parasola” są w pracy A. Wojtaszka dość wyrywkowe. Z pośród prezentowanych tam sylwetek jako oznaczonych znakiem podaje on jedynie gen. Dąbkowskiego, Kukiela i Tokarzewskiego. Przyjmując, że gen. Dąbkowski znak otrzymał, jak podaje to A. Wojtaszek, należy zastanowić się nad podstawą takiego oznaczenia. Gen. Dąbkowski był wykładowcą na kursach ZWC. W tym na pierwszym kursie niższym organizowanym u zarania działalności tej organizacji. Z pośród grona wykładowców tego kursu na liście W. Lipińskiego nie figurują:

Dąbkowski Mieczysław
Gorzechowski Jan
Możdżen Kazimierz
Piłsudski Józef
Sikorski Władysław

W grupie ostatnich pięciu nazwisk z pewnością znak posiadał Józef Piłsudski. Trudno powiedzieć z jakich względów nie figuruje on na liście W. Lipińskiego. W końcu wiedza o tym, że komendant był wyróżniony znakiem była powszechna. Nie umieszczenie jego nazwiska na liście publikowanej przed wojną mogło być potraktowane wręcz jako nietakt. Wojciech Moś podaje w swojej publikacji na temat odznak pamiątkowych szkół wojskowych, że znak otrzymało w 1915 roku z rąk Józefa Piłsudskiego 73 oficerów. Nie podaje jednak nazwisk tych oficerów. Nie wiadomo też, czy była to ostateczna i pełna lista odznaczonych.

Published 14 February 2018

Ancient Coins Search jako ofiara własnego sukcesu

Na początku roku otrzymałem e-mail od acsearch.info, który informuje o tym, że zmuszeni zostali do usunięcia wszystkich zdjęć obiektów oferowanych w przeszłości przez szereg niemieckich i austriackich domów aukcyjnych, ze wskazaniem ich listy. Są to głównie duże domy aukcyjne sprzedające na każdej aukcji nawet kilka tysięcy obiektów. We wiadomości tej została wprost wyrażona sugestia, że wszelkie próby polubownego rozwiązania sporu tak aby umożliwić użytkownikom acsearch dostęp do archiwów w obecnym kształcie, były konsekwentnie odrzucane. W ocenie administratorów strony celem domów aukcyjnych jest stworzenie konkurencyjnej platformy. Jest to oczywiście dość prawdopodobne, że kilka domów generujących największy ruch na rynku w swoim regionie pragnie stworzyć alternatywną stronę, z której same będą czerpały zyski.

Nie wykluczam jednak innego scenariusza. Informacja o tym, że określona moneta sprzedała się w określonej cenie, tylko pozornie daje nam informację o jej rynkowej wartości. W końcu zasadniczy wpływ na cenę monet ma ich stan zachowania. Dwie monety mogą się istotnie różnić ceną, nawet jeśli obie będą ocenione na stan drugi. Inna kwestia to informacja o obiegu i wzroście lub spadku ceny tego samego egzemplarza monety. Przy większości monet w zasadzie nie da się ustalić czy oferowany egzemplarz jest dokładnie tym samym, jeśli nie porównamy ich na zdjęciach. Ustalenie, że ta sama moneta była oferowana na aukcji kilkukrotnie w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy może mieć negatywny wpływ na jej cenę. Podobnie jak ustalenie, że na poprzedniej aukcji się nie sprzedała. Wreszcie ustalenie, że dana moneta została sprzedana taniej niż na przykład rok wcześniej, może ostudzić zapał typowych inwestorów, nie zainteresowanych samą numizmatyką.

Published 9 February 2018

Kolekcja tyranów

Już za kilka dni na Long Beach Expo, czyli targach kolekcjonerskich w Kalifornii ujawniona zostanie pierwsza część kolekcji tyranów. Co to za kolekcja? Nie wiadomo, ponieważ dotychczas nie tylko nie ujawniono jej zawartości ale nawet nie informowano o jej istnieniu. Oczywiście takich zakonspirowanych kolekcji są setki, jak nie tysiące. Jednak ta ma pewien szczególny wyróżnik. Autor strony internetowej poświęconej kolekcji zachwala ją jako najcenniejszą (w rozumieniu najdroższą) prywatną kolekcję monet na świecie. Tak po prostu. Bez wchodzenia w jakiekolwiek kategorie, czy posługiwanie się jakimikolwiek zastrzeżeniami. Kolekcja warta jest setki milionów dolarów i już! Są to na tyle mocne słowa, że raz wypowiedziane muszą okazać się prawdą. W przeciwnym wypadku ośmieszą ich autora i samą kolekcję. Pomińmy jednak te przechwałki, bo nie są one warte takiej uwagi, jak sam pomysł na stworzenie kolekcji. Kim więc są tytułowi tyrani? Zacytujmy anonimowego autora kolekcji:

Tyrani noszą wiele tytułów: królowie i królowe, cesarze i cesarzowe, carowie i caryce, dyktatorzy, regenci, papieże, kalifowie, sułtani i chanowie. To co ich definiuje to ich absolutna władza nad terytoriami zamieszkałymi przez miliony ludzi. Tyrani stali w pierwszym rzędzie tych, który przez tysiące lat tworzyli historię. Jedną z pierwszych rzeczy którą robią tyrani po objęciu władzy jest wybicie monety z własnym imieniem i podobizną, ogłaszającej roszczenie do ich terytorium. Tak kontynuują bicie monety ze swoimi roszczeniami do terytoriów, aż do dnia kiedy umrą lub zostaną zniesieni.

Wydaje mi się, że w w tym kontekście określenie tyran jest postawione mocno na wyrost. Zdecydowanie bardziej adekwatne było by zwykłe określenie władca lub modne ostatnio w naszej polityce słowo suweren, czyli po angielsku ruller lub sovereign. Zgódźmy się jednak, że nie brzmiało by to tak efektownie jak tyran. Pomijając te niuanse semantyczne pozostaje pytanie o sam pomysł. W moim przekonaniu jest świetny. Autor chciał stworzyć kolekcję monet obrazującą historię władców przez pryzmat monet jakie bili. Zakres merytoryczny obejmuje monety antyczne, a także monety nowożytne świata i Stanów Zjednoczonych. (To nie jest żart, tylko cytat ze strony poświęconej kolekcji.) W ten sposób można by do kolekcji włączyć niemal każdą monetę. Dlatego mimo wszystko należało sobie narzucić jakiś kaganiec. Zacytujmy anonimowego kolekcjonera:

Celem kolekcji tyranów jest posiadanie przynajmniej jednej monety związanej z każdym tyranem, który rządził każdym większym terytorium lub państwem, w szczególności dużej złotej monety, wyraźnie eksponującej imię, podobiznę i tytulaturę tyrana.

W innym miejscu autor kolekcji zaznacza, że postanowił się ograniczyć do monet słynnych i wartościowych. Jest dosyć znamienne, że w zestawieniu tym zabrakło monet ciekawych, czy istotnych historycznie. Dlaczego, jako nic nie znaczący komentator z prowincji, w dodatku nie będący numizmatykiem, pozwalam sobie na takie uwagi wobec najdroższej kolekcji monet Świata i Stanów Zjednoczonych? Ponieważ mam nieodparte wrażenie, że nie jest to kolekcja tworzona z pasji, tylko kolejny projekt marketingowy. Przynajmniej tak została opisana. Idę o zakład, że nie minie wiele czasu jak kolekcja tyranów zacznie być partiami oferowana na aukcjach. Już teraz wyraźnie promowany jest zestaw monet upamiętniających Edwarda VIII. Inwestorzy będą zachwyceni mogąc kupić monetę z najdrożej kolekcji świata, zawierającej najsłynniejsze i najbardziej wartościowe monety świata i Stanów Zjednoczonych. W dodatku dotyczących tak ważnych tyranów. Władców, carów, królów i papieży wszyscy już w swoich kolekcjach mają. Ja będę miał tyranów! Tak strasznych jak Edward VIII, który po niespełna 12 miesiącach zrezygnował z tronu dla spokojnego życia rodzinnego.

Prawdę mówiąc nie był bym zdziwiony gdyby okazało się, że nie ma czegoś takiego jak kolekcja tyranów i będzie to tylko seria aukcji z wyjątkowo drogimi monetami, których wartość dodatkowo podbita będzie etykietą kolekcji tyranów. Z drugiej strony postawmy sprawę jasno. Nie przeszkadza mi, że są ludzie którzy zbierają drogie monety, czy inne pamiątki. Bawi mnie tylko próba ubrania projektu komercyjnego w płaszczyk wspaniałej kolekcji, tworzonej dla większej idei. Zgromadzenie wyjątkowej oferty monet do kilku kolejnych aukcji też jest sporym wysiłkiem i na pewno spotka się z uznaniem kolekcjonerów.

Published 2 February 2018

Projekty banknotów 20 i 50 złotych z 1925 roku

Punktem wyjścia do napisania tego wpisu był dyplom oferowany przez Dom Aukcyjny Artissima. Stanowił on potwierdzenie uzyskania przez Zygmunta Kamińskiego medalu srebrnego na międzynarodowej wystawie sztuki dekoracyjnej i wzornictwa w Paryżu w 1925 roku. Była to wystawa szczególna, ponieważ stanowiła podsumowanie nowego trendu w sztuce. Wziął on zresztą swoją nazwę od skrótu francuskiej nazwy tej ekspozycji i do dziś znany jest na całym świecie jako art deco (arts decoratifes). Dyplom wykonany był w technice litografii, a miejsce na nazwisko laureata i podpisy uzupełniane tuszem. Zaskakująca jest wielkość dyplomu, którego wysokość przekracza pół metra. Jest to rozmiar zupełnie nietypowy dla grafiki, a nawet nieco większy od standardowego wymiaru obrazów olejnych. Patrząc jednak na jego bogactwo graficzne, można śmiało powiedzieć, że sam w sobie stanowi odrębne dzieło sztuki. Jego twórcą był Gustave Louis Jaulmes, urodzony w 1873 roku szwajcarski artysta i architekt. Jego prace cieszyły się sporym uznaniem jeszcze za życia i był zaproszony do wielu ważnych projektów artystycznych. Tak prywatnych jak i publicznych. Do jednej z ciekawszych jego prac można zaliczyć dekorację sali dla Muzeum Augusta Rodin w której eksponowana była rzeźba Pocałunek oraz dekoracje dla liniowca oceanicznego Île de France. Gustava Jaulmes poruszał się swobodnie nie tylko grafice i projektowaniu wnętrz, ale także w malarstwie, tkactwie i projektowaniu mebli. Bez wątpienia można powiedzieć, że był artystą wszechstronnym.

W przeciwieństwie dla wielu innych medali nagrodowych z wystaw sztuk pięknych czy rzemiosła, te z wystawy paryskiej były anonimowe. Nazwisko zwycięzcy widoczne było tylko na dyplomie. Wysokość, jak też szerokość ośmioboku wynosiła 6 cm. Tak więc podobnie do dyplomu, nie należał do najmniejszych w swojej kategorii. Ponieważ medal bity był w srebrze, jego waga wynosiła przeszło 100 gram. Autorem nagrody był medalier Pierre Turin. Jako ciekawostkę można dodać, że Turin był nie tylko autorem medalu na wystawę w 1925 roku, ale także jego laureatem. Jego najsłynniejszymi pracami były wzory monet 10 i 20 frankowych z nowym modelem głowy Marianny.

Wróćmy jednak do medalu dla Zygmunta Kamińskiego. Otrzymał go za projekty dwóch banknotów. Pierwszy z nich o nominale 50 złotych został wprowadzony do obiegu już w 1925 roku. Drugi o nominalne 20 złotych wprowadzono do obiegu w roku następnym. Choć oba projekty utrzymane są w identycznej stylistyce i na obu przedstawiono żniwiarkę i Merkurego w identycznych pozach, to nie trudno znaleźć także przysłowiowe pięć szczegółów którymi się różnią. Najważniejszy z nich to kolorystyka. Ta którą można zobaczyć na załączonych zdjęciach nie odpowiada kolorystyce jaką banknoty posiadały w druku. Wynika to z faktu, że przedstawione ilustracje stanowią wydruki próbne banknotów. Potwierdza to między innymi brak podpisów Prezesa, Naczelnego Dyrektora i Skarbnika Narodowego Banku Polskiego. Warto też zwrócić uwagę na fakt, że projekt banknotu 20-złotowego nosi datę planowanej emisji “1 marca 1926 r.”, choć nie ulega najmniejszej wątpliwości, że powstał jeszcze w 1925 roku.

Poza tym przedstawione wydruki próbne banknotów 20 i 50 złotych, które licytowane były na 2 aukcji Gabinetu Numizmatycznego Damiana Marciniaka, posiadają jeszcze jedną cechę, która odróżnia je od późniejszych emisji obiegowych. Jest nią podpis autora projektu umieszczony poniżej prawej strony dolnej krawędzi. Na wydruku próbnym banknotu 50-złotowego widoczne jest jeszcze oznaczenie drukarni E. Gaspé w Paryżu. Kryła się za nią drukarnia Eugèna Gasperiniego, który jako przydomka używał skróconej formy nazwiska. Jego atelier wykonywało próbne wydruki banknotów także dla innych krajów. W tym oczywiście dla Francji i jej kolonii oraz dla zaprzyjaźnionej z Polską w tamtym czasie Rumunii, czy nieco egzotycznego Libanu. W zasadzie można by poprzestać na tym opisie, gdyby nie jedno intrygujące pytanie. Po co na wydruku próbnym oznaczenie autora, które nie miało się znaleźć na ostatecznej wersji banknotu? Być może te albo analogiczne próby kolorystyczne były wykonane przez Zygmunta Kamińskiego nie tylko po to aby ustalić ostateczny wygląd nowych nominałów, ale także po to aby posłużyć się najciekawszymi wydrukami na wystawie, za którą otrzymał omawiany medal.

Search for:

Najnowsze wpisy

  • Brzydkie kaczątko
  • Szczęśliwy numerek
  • Virtuti Militari Spink and Son – skoro mleko już się rozlało
  • Wystawa w 230. rocznicę ustanowienia orderu Virtuti Militari
  • Oznaka funkcjonariuszy więzienia w Barczewie

Najnowsze komentarze

  • Wąsowicz Ireneusz on Kolekcja czy też zbiór Zygmunta Stankiewicza
  • Na naszej Aukcji X – Falerystyka | on Odznaka pamiątkowa Szkoły Podchorążych Piechoty
  • Jakub on Znaczek III Zjazdu Prawników Czechosłowackich w Bratysławie 1930
  • Homepage on Virtuti Militari Cross by Picchiani and Barlacchi
  • My Homepage on medal Konarskiego – historia kołem się toczy

Archiwum wpisów

  • January 2023 (1)
  • September 2022 (2)
  • August 2022 (4)
  • July 2022 (3)
  • June 2022 (1)
  • February 2022 (2)
  • January 2022 (4)
  • December 2021 (3)
  • November 2021 (1)
  • April 2021 (3)
  • February 2021 (1)
  • January 2021 (3)
  • September 2020 (1)
  • June 2020 (4)
  • May 2020 (5)
  • April 2020 (6)
  • March 2020 (4)
  • February 2020 (1)
  • January 2020 (3)
  • December 2019 (1)
  • November 2019 (1)
  • October 2019 (3)
  • September 2019 (4)
  • August 2019 (1)
  • July 2019 (2)
  • May 2019 (4)
  • April 2019 (3)
  • March 2019 (2)
  • February 2019 (2)
  • December 2018 (2)
  • July 2018 (3)
  • June 2018 (3)
  • May 2018 (4)
  • April 2018 (6)
  • March 2018 (5)
  • February 2018 (5)
  • January 2018 (5)
  • December 2017 (4)
  • November 2017 (5)
  • October 2017 (6)
  • September 2017 (6)
  • August 2017 (4)
  • July 2017 (3)
  • June 2017 (9)
  • May 2017 (1)
  • April 2017 (1)
  • January 2017 (4)
  • December 2016 (6)
  • November 2016 (4)
  • October 2016 (1)
  • September 2016 (2)
  • August 2016 (1)
  • July 2016 (7)
  • May 2016 (6)
  • April 2016 (7)
  • March 2016 (12)
Copyright © 2023 Julian M. Skelnik. All rights reserved.