
Chcąc być szczerym muszę przyznać, że zupełnie nie miałem pomysłu na ten wpis. Nie chciałem jednak znów przerywać rutyny cotygodniowej publikacji. Kiedy nie ma się treści, najlepiej uciec w stronę atrakcyjnej ilustracji. Dlatego zacząłem przeszukiwać pamięć komputera z zamiarem znalezienia czegoś, co będzie dobrze wyglądało. Zupełnie przypadkiem trafiłem na odznakę-znaczek, kupiony kilka lat temu na aukro.cz. Kupując go nie wiedziałem do końca w co inwestuję. Sprzedający tez nie wiedział co to jest, więc cena nie była wygórowana. Początkowo myślałem, że może to być znaczek pamiątkowy promocji Wydziału Prawa Uniwersytetu im. Jana Komenskiego w Bratysławie. Było to najprostsze skojarzenie, które wynikało z widocznych na znaczku paragrafów, jednoznacznie odsyłających do tematyki prawniczej. Z takim przeświadczeniem odłożyłem odznakę do pudełka gdzie spokojnie przeleżała sobie kilka lat. Teraz, kiedy postanowiłem ją opisać na stronie, coś mi w tej atrybucji intuicyjnie nie grało. Dlaczego znaczek przeznaczony dla absolwentów uniwersytetu wykonany został w formie flagi? Dlaczego wykonano go w zakładzie grawerskim w Pradze, a nie w bezpośrednio w Bratysławie? Dlaczego na fladze pojawia się nazwa miejscowości, a nie uniwersytetu? Wreszcie dlaczego jest to fantazyjna flaga posługująca się jedynie barwami właściwymi dla Czechosłowacji? Poza tym odznaka ma numer 127. W okresie międzywojennym rekordowy dla Wydziału Prawa Uniwersytetu im. Jana Komenskiego był 1936 rok. Tego lata ukończyło go 139 absolwentów z tytułem JUDr., który odpowiada obecnemu tytułowi magistra. Nie ma więc wcale pewności, czy w 1930 roku było ich aż 127.

Nie było wyjścia. Musiałem poszukać innego wydarzenia, które mogło być upamiętnione za pomocą takiego znaczka. Dość szybko udało mi się ustalić, że 1930 roku Bratysława gościła III Zjazd Prawników Czechosłowackich. To był strzał w dziesiątkę. Paragrafy na niebieskim tle potwierdzają prawniczą konotację wydarzenia. Nazwa miejscowości wskazuje na miasto gospodarza konferencji, a data na jej rok. III Zjazd Prawników Czechosłowackich był wydarzeniem nie tylko krajowym, ale także międzynarodowym. W tym kontekście wykonanie znaczka w największym zakładzie grawerskim Czechosłowacji okresu międzywojennego i wysoki numer na rewersie nie wydają się już nietypowe. Tak też można odczytywać nietypowe ułożenie barw na fladze. Biały, niebieski i czerwony są bowiem kolorami tradycyjnie nawiązującymi do idei panslawistycznych. Pokazanie ich w zestawieniu nie odpowiadającemu żadnej z państwowych flag, mogło stanowić próbę uniwersalizacji zjazdu z krajowego na ogólno-słowiański. Na marginesie można dodać, że trzy lata później w Bratysławie odbył się I Zjazd Prawników Państw Słowiańskich. Co świadczy o popularności myśli panslawistycznych wśród prawników Europy wschodniej i środkowej okresu międzywojennego.
Dlaczego ten wątek ma dla mnie takie znaczenie? Ponieważ tu następuje zwrot akcji w ramach moje wpisu i pojawia się nowe spojrzenie na opisywany znaczek. W takcie Zjazdu w Bratysławie w 1930 roku powołano Komisję Współpracy Międzynarodowej pod przewodnictwem prof. Kazimierza Władysława Kumanieckiego z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Komisja ta, w skład której wchodzili także prawnicy Jugosławii, Rumunii i Francji, na wniosek sekretarza prof. Tadeusza Hilarowicza podjęła uchwałę o zamiarze zorganizowania w Polsce międzynarodowej konferencji na temat prawa administracyjnego. Już w następnym roku prof. Hilarowicz powołał Komitet Organizacyjny Międzynarodowych Wykładów Nauk Administracyjnych, a w kolejnym roku zorganizowano w Gdyni Międzynarodowe Wykłady Nauk Administracyjnych i Gospodarczych. Konferencja odbyła się w dniach 16-30 lipca 1932 roku w Państwowej Szkole Morskiej. Omawiane były tematy dotyczące gospodarki morskiej, portów, emigracji, administracji przedsiębiorstwami państwowymi, czy współczesnej administracji państwowej. Na 250 słuchaczy, aż 150 przybyło z Czechosłowacji, Jugosławii, Bułgarii, Rumunii i Estonii. Tak oto przypadkowo kupiony i zapomniany na dnie szuflady znaczek stał się ciekawym obiektem w zbiorze pamiątek dotyczących relacji polsko-słowackich.
Kiedy rozpocząłem pisać zdanie, że “ostatnio” na aukcji pojawił się medal pamiątkowy za obronę Słowacji we wrześniu 1939 roku zawahałem się, ponieważ od tego czasu minęło już kilka miesięcy. Obecnie, kiedy kończę ten wpis, być może już nawet rok. Z drugiem strony taka okazja nie trafia się często, więc może nie jest to szczególnie długi odcinek czasu. Tym bardziej, że oferta obejmowała medal w komplecie z dyplomem. Takiego zestawu nie pamiętam nawet z
W celu odróżnienia osób wyróżnionych za kampanię na Polskim Spiszu i Podhalu wprowadzone zostały pewne modyfikacje w wyglądzie odznaczenia. Osoby które posiadały już medal za obronę Słowacji w marcu 1939 roku, a przysługiwało im kolejne takie samo odznaczenie za kampanię wrześniową, otrzymywały brązową blaszkę do przyczepienia na wstążce. Widoczny pomiędzy dwoma gałązkami jodły napis JAVORINA był nawiązaniem do wsi Jaworzyna Tatrzańska. Na Łysej Polanie obok tej wsi znajdowało się przejście graniczne między ówczesną Słowacją a Polską. Było ono czynne także po wojnie i funkcjonowało aż do wejścia w życie obu krajach traktatu z Schengen.
Osobnym zagadnieniem pozostaje pytanie o wygląd medali dla osób, które otrzymały je po raz pierwszy w kampanii wrześniowej. Martin Karasek i Jaroslav Kozak w katalogu Slovenske vyznamenania a odznaky 1938-1945 stawiają tezę, że otrzymały one takie same medale jak odznaczeni wcześniej, wraz z blaszką JAVORINA na wstążce. Według nich wyjątek w tym względzie zrobiono dla żołnierzy armii niemieckiej, którym wręczano medal z odmiennym napisem na rewersie. O ile pierwszy medal nosił dewizę ZA OBRANU SLOVENSKA – V MARCI 1939, o tyle nowy wzór nosił napis ZA OBRANU SLOVENSKA – JAVORINA ORAVA. Pogląd ten uprawdopodabnia przywołana przez nich korespondencja z której wynika, że oba wzory medalu były zamawiane w Kremnickiej mennicy równolegle. Niestety hipoteza ta z pewnością nie jest ścisła, ponieważ znany jest mi medal w pierwszej wersji z blaszką JAVORINA pozyskany przez kolekcjonera wraz z dyplomem bezpośrednio od rodziny niemieckiego żołnierza. Z mojego doświadczenia wynika, że odmiana z napisem JAVORINA ORAVA jest wyraźnie rzadziej spotykana na rynku kolekcjonerskim od swojego pierwowzoru. Ma to swoje potwierdzenie w ilości medali wykonanych do końca października 1939 roku. W tym czasie ministerstwo obrony odebrało 900 medali pierwszego wzoru i zaledwie 100 medali drugiego. Co ciekawe, w tym samym czasie mennica zakończyła już pracę nad 4.000 blaszek JAVORINA, choć nie miała do nich jeszcze gotowych medali. Wstążki były wykonane odrębnie przez skład Fant. Kühmayer S.A. z Bratysławy, który specjalizował się w wyrobach drucianych i ozdobach choinkowych. Jeden z rachunków za wstążki do odznaczeń stanowi ilustrację następnego akapitu.
Ustalenie łącznego nakładu medali obu wzorów nie jest w moim przekonaniu łatwe. Pomimo iż zachowane źródła mówią o zamówieniu 15.000 sztuk w dniu 27 czerwca 1939 roku, to liczba ta nie musi odpowiadać ilości ostatecznie wykonanych egzemplarzy. Mennica oddawała zamówienie partiami, a nadawanie medalu zakończono ostatecznie w dniu 30 listopada 1941 roku. Może o tym świadczyć także relatywnie niska dostępność medalu na rynku kolekcjonerskim. Cena podstawowego wzoru bez blaszki JAVORINA w obecnej chwili nie spada poniżej 500 zł. Tak więc rynek wycenia ten medal znacznie wyżej niż inne obiekty rzeczywiście wykonane w nakładzie rzędu kilkunastu tysięcy sztuk. Z drugiej strony należy pamiętać, że wiele pamiątek związanych z okresem Republiki Słowackiej była niszczona w celu zatarcia niechlubnej przeszłości. Komunistyczne władze Czechosłowacji bardzo źle patrzały na osoby związane z poprzednim reżimem. Właśnie dlatego dyplomy do Słowackich odznaczeń z okresu II Wojny Światowej są rzadsze od nich samych.
Na aukcji
Jeszcze inne ciekawostki, kryją się na rewersie pocztówki. Jest to dość nietypowe i obszerne wyjaśnienie tego, jak powstała. Po pierwsze została wydana przez wydawnictwo dzieł sztuki “STELLA” w Bochni. Prowadził je Ludwik Stasiak, który był także artystą malarzem i uczeniem Jana Matejki. Być może jego wrażliwość kazała mu wybrać na temat pocztówki obraz ciekawszy niż typowe przedstawienie zamku, ratusza, czy któregoś z historycznych kościołów. Druga nietypowa dla mnie informacja to fakt, że wydana w Polsce pocztówka, przedstawiająca miejscowość w ówczesnej Czechosłowacji, drukowana była w Nancy we Francji. Dlaczego Ludwik Stasiak zdecydował się skorzystać z usług zakładu “Imprimeries Réunies”? Przypuszczalnie dlatego, że cenił jakość ich pracy. Ogromnie ciekawi mnie jak się o niej dowiedział. Czy korzystanie z tak odległej drukarni mogło się opłacać?
Trafiła ostatnio w moje ręce ulotka propagandowa z 1919 roku. Na pierwszej karcie znajduje się ramka z datą „3 sierpnia 1919” i dwoma napisami „Nie damy ziemi – szczytów Tatr, ni Spisza ni Orawy”. Dość czytelna parafraza Bogurodzicy sugeruje, że ulotka musiała powstać w szerokim kontekście plebiscytu o przynależność Spisza, Orawy i Śląska Cieszyńskiego po pierwszej wojnie światowej. Niestety data nie kojarzyła mi się z żadnym szczególnym wydarzeniem, zmierzającym do plebiscytu. Brakowało także odniesienia do Śląska Cieszyńskiego.
„
„
Przedmiot artykułu Jana Skłodowskiego, Biblioteka i archiwum dawnego kolegium w Podolińcu, w