Ostatnio na jednej z aukcji Warszawskiego Domu Aukcyjnego pojawiła się pieczęć herbowa. Pewną ciekawostkę stanowi fakt, że była ona rytowana na monecie o nominale 2 złotych z powstania listopadowego. Stanowi ona jednocześnie przyczynek do oceny oryginalności nietypowych pamiątek historycznych.
Monety rządu powstaniowego stanowiły przez długi czas po jego stłumieniu pamiątkę zrywu narodowego. Wśród pamiątek narodowych funkcjonowały pamiątkowe pudełka z zestawami monet powstańczych. Pojedyncze monety wstawiano do den pamiątkowych kubków lub jako ozdobę tabakier. Nie może więc dziwić pojawienie się także innych pamiątek z motywem tych monet.
Jednak wykorzystanie monety jako podstawy do wykonania pieczęci stanowi zupełnie inny przypadek. Nawet jeśli monety w pamiątkowych kubkach wtopione były w ich dno i nie były widoczne na pierwszy rzut oka, to jednak istota tej pamiątki polegała na tym, żeby monetę zachować. W przypadku pieczęci jedna strona monety musiała być całkowicie zeszlifowana, a druga musiała być przysłonięta tłokiem pieczętnym.
Oznacza to, że moneta została wykorzystana jako destrukt. Oczywiście nie można wykluczyć takiej sytuacji. Nie ma nawet gwarancji, że jest to pieczęć wykonana w Polsce. Być może moneta trafiła za granicę, gdzie nikt nie miał do niej sentymentu i była ona zwykłym krążkiem metalu. To by mogło bardzo dobrze tłumaczyć dlaczego wykorzystano ją w taki sposób.
Powstaje jednak szereg pytań. Dlaczego do wykonania pieczęci wykorzystano stosunkowo cienki i miękki kawałek metalu jakim jest srebrna moneta? Do wykonywania pieczęci najczęściej wykorzystywano mosiądz. Był on nie tylko twardszy ale także i tańszy. Dodatkowo jedną stronę monety trzeba było zeszlifować żeby rytować w niej wzór pieczęci. Wydaje się to mało rozsądne i prawdopodobne, ale nie niemożliwe.
Zastanawia także wzór pieczęci nawiązujący do tematyki artyleryjskiej. W swojej stylistyce bardziej podobny jest do pieczęci XVIII niż XIX wiecznych, podczas kiedy powinien być wykonany przynajmniej po 1831 roku. Oczywiście stylistyka pieczęci nie przesądza o momencie jej wykonania, ale stanowi ważny element przy ocenie oryginalności przedmiotu.
Ostatnim nietypowym elementem jest sposób mocowania pieczęci. Na zachowanej stronie monety wyraźnie widać ślad po mocowaniu które było przyczepione dwoma poziomymi elementami połączonymi z tłokiem, a nie z pieczęcią. Znów jest to rozwiązanie nietypowe. Zazwyczaj pieczęcie posiadały własny trzpień lub śrubę za pomocą których mocowano je do tłoku. Takie rozwiązanie było podyktowane względami praktycznymi. Trzpień mocowany na pieczęci za każdym dociśnięciem lub uderzeniem mocniej wbijał się w tłok. W przypadku mocowanie widocznego na załączonym zdjęciu każde uderzenie osłabiało mocowanie. Znów należy podkreślić, że pieczęć nie była przeznaczona do uderzania, ale odciskania.
Reasumując należy podnieść, że nietypowe wykonanie nie musi świadczyć o nieoryginalności przedmiotu. Każe się jednak zastanowić nad tym czy pamiątka jest oryginalna. Można bowiem wskazać na wiele przykładów gdzie zbieracze odrzucali bardzo interesujące i oryginalne pamiątki jako falsyfikaty, tylko dlatego że sposób ich wykonania był nietypowy. Jak jest w przypadku tej pieczęci nie potrafię ocenić. Nie mniej jednak mam zaufanie do doświadczonego sprzedawcy, który miał go w ręku. Ta ostatnia metoda weryfikacji jest nie do przecenienia i nie zastąpi ją nawet najlepsze zdjęcie z internetu.
Oficerami dyplomowanymi w okresie międzywojennym oraz w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie byli Ci oficerowie, którzy ukończyli wyższe studia wojskowego. Kryterium to często utożsamiane jest z ukończeniem Wyższej Szkoły Wojskowej. Nic bardziej mylnego. W okresie międzywojennym funkcjonowało w Polsce przynajmniej kilka wyższych uczelni wojskowych. Poza wspomnianą już szkołą była to Wyższa Szkoła Intendentury, Wyższa Szkoła Lotnicza i Wyższa Szkoła Inżynierii. Tytułem oficera dyplomowanego mogli się posługiwać także absolwenci odpowiednich uczelni państw zaborczych i kursów legionowych. Nosili go także Polacy, absolwenci takich elitarnych szkół wojskowych zaprzyjaźnionych państw. Doskonałym przykładem jest liczne grono słuchaczy francuskiej École Supérieure de Guerre. Wreszcie otrzymali go także oficerowie po prostu wskazani odpowiednim rozkazem Ministra Spraw Wojskowych. Łatwo się domyślić, że ta intelektualna elita wojska wyróżniała się nie tylko swoją wiedzą, ale także oznakami.
Na jednej z ostatnich aukcji domu aukcyjnego
Ostatnio jeden z domów aukcyjnych oferował solniczkę produkcji fabryki wyrobów platerowych Józefa Frageta w Warszawie. Wysoka na 6 cm. solniczka posiadała pojemnik o średnicy 8 cm., oparty na trzech orłach. Ku mojemu lekkiemu zdziwieniu została sprzedana za ceną wyższą od wywoławczej zaledwie o jedno przebicie. Dlaczego mnie to zdziwiło?
Niestety nie potrafię odgadnąć znaczenia tego schematu. Przypuszczałem, że może on symbolizować rozmieszczenie budynków w jakiejś części obozu. Zastanawiałem się czy nie ma związku z działalnością konspiracyjną generała Chmurowicza. Według książki H. Tomiczka i M.S. Zarudzkiego, “Jeniecka konspiracja wojskowa w Oflagu II C Woldenberg“, Poznań 1989, s. 42-43, w 1942 roku objął on kierownictwo nad konspiracją obozową. Była by to bardzo atrakcyjna interpretacja, ale niestety nie jestem w stanie jej zweryfikować. Być może ktoś z czytelników potrafił będzie zinterpretować znaczenie znaków widocznych na zdjęciu powyżej?